Międzyczas, czyli jak zacząć rok szkolny z przytupem

Są takie momenty, kiedy wydaje Ci się, że wszystko masz dopięte na ostatni guzik. A potem okazuje się, że ten guzik wisiał na jednej cienkiej nitce, która właśnie się zerwała. Przyznasz, że niedopięcie guzika w czasie jesiennej pluchy może nieść za sobą poważne konsekwencje.
Wydawało mi się, że po 3 tygodniach pracy z dziećmi w domu nic mnie już nie ruszy. I nawet nowa szkoła Pierworodnego mnie nie przerażała ani to, że od września dzieci będą po raz pierwszy w różnych placówkach, więc poranna logistyka trochę się skomplikuje. Przetrwałam pięciogodzinne rozpoczęcie roku w poniedziałek. Z uśmiechem na ustach usiadłam wieczorem do pracy, myślami czepiając się już wtorku, kiedy wszystkie dzieci miały być w swoich grupach i klasach, a ja nareszcie w ciszy i spokoju mogłabym wrócić do realizowania planu podbijania świata copywritersko-redaktorskiego.
A potem przyszedł wtorek. I nitka się zerwała
Pierwsze samodzielne księgowanie mnie przerosło. Kiedy czytacie te słowa, ja przemierzam 160 km w drodze do najlepszej księgowej, jaką znam – mojej Mamy – z rozpaczliwą prośbą o pomoc w skonfigurowaniu programu księgowego. Wiem, że w przyszłym miesiącu poradzę sobie już sama – coś jeszcze pamiętam z mat-fizu i matury z matematyki. Ale teraz potrzebuję szybkiej pomocy i jestem w stanie złożyć dla niej okup nawet w postaci 160 km autostradą (i z powrotem).
Gdyby tylko o księgowość chodziło, guzik wisiałby jeszcze na ostatnim włosku
Finalnym szarpnięciem okazała się nagła niedyspozycja mojej Córki, która wczoraj wylądowała na SOR-ze z ciałem obcym wbitym w rogówkę. Szybka narkoza, zabieg, pół dnia w szpitalu. Musicie wiedzieć, że jeśli gdzieś na świecie raz jeszcze rozbiłoby się lustro – takie jak w bajce o Królowej Śniegu – moja Córka byłaby pierwszą, która oberwałaby odłamkiem. To dziecko ma magiczną moc ściągania na siebie nieszczęść. Na SOR-ze założą nam niedługo kartę stałego klienta.
Dziś z samego rana wzięłam się za przyszywanie guzika. Na szczęście wciąż ufam swoim zdolnościom matematycznym i potrafię już uśmiechnąć się z politowaniem na widok mojej chwilowo jednookiej Córki.
A wszystko dzięki międzyczasowi
Wiecie, że wyrażenie „w międzyczasie” było uznawane za kalkę z niemieckiego: „in der Zwischenzeit”? Dziś już nikt tak o nim nie myśli. To kolejny dowód na to, że język się zmienia. Nie ma się więc co oburzać na zaczynanie maili od „Witam” i na rozsądne zapożyczenia z języków obcych. Wszystkie te polonistyczne wojenki zostaną zweryfikowane przez CZAS.
Wracając do międzyczasu – tak, istnieje takie słowo. Słownik twierdzi, że używa się go głównie w sporcie. Bardzo się myli! Międzyczas to podstawowa kategoria, która pozwala przetrwać rodzicom pracującym. Gdyby nie on, nasze domy byłyby brudne, nasze dzieci głodne, a nasze konta bankowe puste, bo doba w swoim podstawowym wymiarze jest za krótka, żeby zmieścić w niej to wszystko.
Co dziś robicie w międzyczasie?
Ja chciałam wymienić tysiące rzeczy, ale ugryzłam się w język. Po tym hucznym rozpoczęciu roku szkolnego dziś w międzyczasie – pracuję.
Słuszne spostrzeżenia. Ja też przy dziecku robię wszystko w międzyczasie…
Czasem mam wrażenie, że międzyczas zaczyna dominować nad „czasem głównym” 😀
Znakomicie Cię rozumiem. Nasz guzik wczoraj odpadł po raz kolejny. Pierwszy dzień syna w przedszkolu i jego zapłakane oczy, gdy musiałam zostawić go w obcym miejscu, nagła konieczność rozszerzenia terapii córki, zmiany w oświacie… Długo by wymieniać 😉
W międzyczasie żyje już od wielu lat, staram się maksymalnie wykorzystywać te krótkie momenty, ładować akumulatory podczas zmywania/prania/sprzątania. Chyba polubiliśmy się z Panem Międzyczasem 😉
Dużo zdrowia dla córy 🙂
Pierwsze dni w przedszkolu są zazwyczaj trudne. Współczuję Wam. Niby człowiek wie, że z czasem będzie lepiej, ale ta świadomość nie pomaga, jak się widzi swoje zapłakane dziecko 🙁
Dołączam do klubu żyjących w miedzyczasie – ten wyraz naprawdę ma głębokie znaczenie. bez niego ileż rzeczy mogłoby nie zaistnieć. Ewa, dasz radę, kto jak nie ty, kto jak nie my?!
Otóż to! 🙂 Aż dziwne, że słownik PWN przypisuje międzyczas tylko do sportu. Czas na małą aktualizację 🙂